What the Health ?!


Ostatnio poruszałam tematykę mojego odchudzania i rożnego rodzaju zaburzeń, które mi towarzyszyły LINK. Wciąż kontynuuję moją walkę o lepszą siebie i zgłębiam wiedzę na tematy z tym związane. 
Nie wiem czy zauważyliście, ale nie da się w dobie dzisiejszych czasów, nie natknąć na wzmianki o diecie roślinnej, a konkretnie o weganizmie. Jest to do tego stopnia widoczne, że rozważając zdrowy tryb życia wyszukując gotowe zdrowe przepisy, zdrowe plany żywienia na 100% trafimy na te, które są bez produktów odzwierzęcych. To daje do myślenia. Szczególnie po komunikatach, związanych z tym, że przetworzone mięso jest tak samo rakotwórcze jak np. Azbest! Szok co nie?

Zastanawiając się wczoraj nad jakimś ciekawym filmem na wieczór. W proponowanych na NETFLIX ukazał się moim oczom film dokumentalny pt. "What the Health". Pomyślałam - świetnie! Pełnometrażowy film o zdrowiu, zapewne odżywianiu, diecie, chorobach cywilizacyjnych - to jest to! Z wypiekami na twarzy włączyłam film i co? 

Weganizm.


Swego czasu zupełnie odrzuciłam tą opcję odżywiania. Próbowałam, ale wytrzymałam tylko dwa tygodnie, przez które cały czas bolał mnie brzuch - serio. Nie będę ściemniała, że to wina diety - po części tak - ale w głównej mierze była to moja wina. Pod wpływem impulsu, zszokowana drastycznymi obrazami rzezi zwierząt, wykładami Garry'ego Yurowsky stwierdziłam, że koniec z produktami odzwierzęcymi. WYRZUCIŁAM, tak wyrzuciłam wszystko czego nie zamierzałam już jeść, nakupowałam kapusty, grochu i innych roślinek i zaczęłam swoją przygodę. 

Pracowałam wtedy na kasie w Biedronce. 

Wyobraźnie sobie co może czuć człowiek zajadający kapustę i groch w rożnej postaci i siedzący na kasie w sklepie po parę, paręnaście godzin. Nie będę owijała w bawełnę, przecież to ludzkie 😅- miałam okropne gazy. Oczywiście nie wytwarzałam, wokół siebie toksycznej aury siedząc na kasie, bez przesady... stąd chronicznie nadęty brzuch i okropny ból. (Mam nadzieje, że ten obrazotwórczy opis nie zapadnie Wam w głowie na tyle, by teraz zawsze mając do czynienia z kasjerką w Biedrze, zastanawiać się czy...boli ją brzuch! Hahaha! 😅😅😅). Postanowiłam rzucić to w cholerę, usprawiedliwiając się, że to nie dla mnie. Uciszyłam sumienie i dalej nie myśląc, że jem zwłoki zajadałam mięsko. 

Poczułam się, jakbym żyła w świecie Orwella

Wracając to filmu,mimo początkowego niezadowolenia oglądałam dalej, aż do samego końca i wiecie co? Znów czuję się świadomym konsumentem. Film momentami tak mnie szokował, tak ukazywał rzeczy oczywiste, ale jakby na co dzień w dobie konsumpcjonizmu  zamazane i niejasne, że nie mogłam wyjść z osłupienia. WOW. Czułam się jakbym żyła w świecie Orwella, gdzie całe życie tak mocno wpajano mi kłamstwo, że w nie uwierzyłam... i nagle jasność!

Polecam każdemu, nie po to by przejść na weganizm, ale po to by stać się świadomym konsumentem, by wiedzieć jak bardzo sobie szkodzimy nawet o tym nie wiedząc i nikt o tym nie mówi. Szok!
Jeżeli jesteście wrażliwcami jak ja i nie możecie patrzeć na dokumenty o rzezi i zabijaniu krów czy świń - nie martwcie się, ten film nie ma praktycznie w ogóle takich scen. Jestem pewna, że Was zainteresuje i nawet jeżeli nie zdecydujecie się na weganizm, to rozjaśnicie swój umysł i bardziej świadomie zaczniecie dobierać jadłospis.

Szczerze polecam.


Trailer:





Komentarze

Popularne posty