Zajadanie stresu i poczucie przynależności
Po praz pierwszy od bardzo długiego czasu ćwiczyłam. 💪
Dosyć spontanicznie wpadł mi do głowy pomysł by wprowadzić do swojej dziennej rutyny ćwiczenia podczas urlopu. Plan jest taki :
Podczas tych dwóch tygodni chciałabym wyrobić w sobie nawyk ćwiczeń i zdrowiej się odżywiać.
Gdy pracuję, nie mam czasu na nic. Wracam zmęczona i nie mam na nic ochoty. Jednocześnie pamiętam, że kiedyś byłam równie zabiegana, a czas na ćwiczenia znajdywałam i cieszyły mnie ogromnie zmiany jakie we mnie zachodziły. Myślę, że przez 2 tygodnie będę w stanie zauważyć jakieś minimalne różnice a nic bardziej nie motywuje niż widoczne efekty!!!💪
Nie mam wagi ani centymetra by zapisać aktualne wymiary, ale trudno. To mnie nie zniechęci!
Od dziecka byłam "przy kości". Czas zawalczyć o lepszą siebie.
Bardzo wiele osób walczy z problemem zajadania strasu. Tak jak wielu jest ludzi tak samo wiele jest sposobów radzenia sobie z problemami. Niektórzy palą papierosy, niektórzy piją by zapomnieć a jeszcze inni jedzą by dać sobie odrobinę radości tłustym "czisem".
Myślę, że właśnie ja byłam taką osobą - szczególnie w okresie liceum. Niby nie mieszkałam w domu, ale jako, że nauczona byłam brać odpowiedzialność za czyny moich rodziców okropnie przeżywałam każde doniesienie o pijaństwie i libacjach.
Potrafiłam pozbierać na talerzyk parę podwieczorków w postaci ciasta, które nikomu nie smakowało (w internacie), zamknąć się w kiblu i wepchać w siebie wszystko a następnie wymiotować by pozbyć się wyrzutów sumienia. Doskonale wiedziałam co robię, doskonale wiedziałam czym jest bulimia. Podświadomie chciałam się zniszczyć i pozbyć poczucia bycia gorszym. Jedzeniem rekompensowałam sobie życiowe porażki, które sobie wmawiałam. Tak WMAWIAŁAM, bo z perspektywy czasu widzę, że to co wtedy uznałam za porażkę wynikało z przeświadczenia, że nie dam rady czegoś zrobić, że nie ma sensu, że jestem gorsza i na straconej pozycji.
Kiedy dziecko przez pół swojego, życia czuje, że nie jest nic warte, bo nie znaczy zbyt wiele do najbliższych osób jakimi powinni być rodzice, to zaczyna w to wierzyć. Poczucie odrzucenia przekłada na wiele dziedzin swojego życia. Nie daje sobie szans na sukces. Dodatkowo wciąż czuje więź z domem. Dzieci, które wychowują się w patologicznym środowisku czują się jego częścią nawet poza nim. To normalne nawet kiedy żyjemy w zdrowym środowisku domowym, bo przecież wyprowadzając się nie wyrzekamy się rodziny - wciąż jesteśmy jej częścią.
Niestety wśród dzieci z trudnych rodzin zaobserwować można obawę przed odniesieniem sukcesu. Dzieci te boją się wykluczenia ze środowiska rodzinnego - często jedynego, do którego czują przynależność - by nie usłyszeć nigdy: "Wyżej sra niż dupę ma", " Wyprowadziła się i już ma pańskie podniebienie" "Pani z miasta przyjechała" itd.
Rodzice alkoholicy często czują się poszkodowani i wykluczeni ze społeczeństwa. Zamiast cieszyć się z naszych sukcesów - umniejszają je i przekształcają tak byśmy czuli się winni i zawstydzeni.
Niestety dopóki będziemy żyć życiem naszych rodziców, wciąż i wciąż będziemy odczuwali poczucie winy za każdy nasz sukces.
Warto dostrzec ten mechanizm zanim zniszczy sobie życie i zanim się obejrzymy znajdziemy się w tym samym miejscu co oni - z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości, że komuś się udało a nam nie.
Komentarze
Prześlij komentarz